
Puchar Polski: Warta wygrywa i awansuje.
Do trzech meczów sztuka. W trzecim meczu o stawkę tego sezonu Warta pokonała Olimpię Elbląg 1:0 i awansowałą dalej w...
Do trzech meczów sztuka. W trzecim meczu o stawkę tego sezonu Warta pokonała Olimpię Elbląg 1:0 i awansowałą dalej w rozgrywkach Pucharu Polski.
Westchnienia zazdrości – to to częsta reakcja, którą można było słyszeć wśród kibiców Warty przed rozpoczęciem spotkania. Adresatem tej emocji jest oczywiście klub Polonia Środa Wielkopolska, która na co dzień rozgrywa swoje spotkania na Stadionie Średzkim – kameralnym, ale nowoczesnym obiekcie na trochę ponad 1000 osób, zbudowanym siłami gminy Środa Wlkp. To właśnie dzięki gościnności gminy Zieloni mogli rozegrać ten mecz w roli gospodarza, w sytuacji, w której “Ogródek” w Poznaniu czeka na niezbędną infrastrukturę.
Przed pucharowym pojedynkiem trener Tokarczyk deklarował, że nie odpuści zmagań pucharowych. Potwierdził to, wystawiając prawie niezmieniony skład w stosunku do meczu z Chojnicami. Najbardziej znaczącą różnicą była zmiana w bramce – Leo Przybyłka zastąpił Kosiorek. W ataku pojawił się Smoczyński, wspieramy przez Rycherta i Walusia. Pomoc to Zylla, Dziedzic, Kumoch i Stefaniak a obrona: Lepczyński , Wojcinowicz i Avdieiev.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Warty. Przez większość czasu Zieloni zamykali rywala na jego połowie, stosując atak pozycyjny. Nieliczne próby kontry były dość łatwo „gaszone” przez blok defensywny. W pierwszej połowie tylko dwa razy doszło do groźnych dla Warty sytuacji – w jednej piłkę głową z linii bramkowej musiał wybijać Stefaniak, w drugiej po rzucie rożnym pewnie interweniował Kosiorek. Przewaga gospodarzy nie przekładała się jednak na sytuacje bramkowe. Choć piłkarze Warty sprawnie i z dużą łatwością rozgrywali piłkę, brakowało ostatniego podania otwierającego drogę do bramki lub prób strzałów z dystansu. Trzeba jednak podkreślić, że wynikało to głównie z defensywnego nastawienia drużyny gości, która wręcz zamurowała pole karne. Niezłą sytuację w 40. minucie miał Zylla – otrzymał piłkę pięknie wypracowaną przez Kacpra Lepczyńskiego, ale strzelił za słabo, żeby zaskoczyć bramkarza.
Po przerwie sytuacja wyglądała podobnie. Warta z łatwością wygrywała pojedynki w środku pola i dość łatwo podchodziła pod pole karne w którym napotykała mur. Olimpia nie próbowała już nawet żadnych zrywów, być może licząc na dotrwanie do dogrywki. W końcu doszło do przełomu – w 68. minucie Zylla wypatrzył wychodzącego na wolne pole Kornobisa i zagrał do niego prostopadłą piłkę. Ten wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez jednego z obrońców Olimpii. Sędzia bez wahania pokazał „wapno”, a rzut karny na gola zamienił pewnym strzałem Filip Waluś.
Po stracie gola goście próbowali „szarpnąć”, ale niewiele już mogli zrobić. Warta do końca kontrolowała mecz i pierwsze zwycięstwo w tym sezonie stało się faktem.