– Gra pan w piłkę, zna się pan na tym, to my postawimy mikrofony, a pan będzie gadał o tym, co się dzieje na boisku – usłyszał Ludomir Budziński od dyrektora Radia Poznańskiego, Kazimierza Okoniewskiego. Legendarny sprawozdawca zgodził się i 11 sierpnia 1929 roku przeprowadził pierwszą w historii polskiego radia relację na żywo z meczu piłkarskiego – towarzyskiego spotkania Warty Poznań z Philipsem Eindhoven. „Zieloni” pokonali ówczesnego mistrza Holandii 5:2.
W 1929 roku Warta Poznań była już niemal pełnoletnia. W czerwcu obchodziła 17. rocznicę istnienia, a na koniec roku piłkarze świętowali pierwszy w historii swojej i wielkopolskiego futbolu tytuł mistrza Polski. Wielosekcyjny klub był instytucją w mieście – już wtedy i przez całą kolejną dekadę żadna inna organizacja sportowa nie mogła nawet równać się popularnością z Wartą Poznań. To wtedy „Zieloni” zapisali się też w dziejach polskiej radiofonii.
Osiem prostokątów na boisku
Relacje na żywo z meczów piłkarskich nie były wówczas specjalnie popularne. W Anglii, kolebce futbolu, pierwszą taką transmisję na falach radiowych stacja BBC przeprowadziła w styczniu 1927 roku, z ligowego pojedynku Arsenalu z Sheffield Wednesday. Wydano specjalną, bardzo pomysłową broszurę, na której boisko było podzielone na osiem prostokątów. W czasie relacji sprawozdawca opowiadał, w którym kwadracie znajduje się piłka…
Ogniwo łączące z cywilizacją
Wróćmy jednak do Poznania końcówki lat 20. XX wieku. Od 1927 roku w stolicy Wielkopolski działało Radio Poznańskie. „Stworzyliśmy dalsze ogniwo łączące naród polski z cywilizacją świata” – obwieścił podczas pierwszej emisji prezydent miasta, Cyryl Ratajski. Lokalni pasjonaci radiofonii stworzyli rozgłośnię, nie mogąc się doczekać, aż decyzję o budowie radiostacji w Poznaniu wydadzą władze w Warszawie.
Pięciu reprezentantów Holandii
Philips Einhoven, dziś znany jako PSV (Philips Sport Vereniging) był pierwszą drużyną z Holandii, która gościła na ziemiach Rzeczypospolitej. Budziła więc zrozumiałe zainteresowanie. Prasa prześcigała się w publikowaniu ciekawostek na temat przybyszów z zachodu: “Drużyna holenderska rekrutuje się spośród pracowników znanego przedsiębiorstwa radjotechnicznego Philipsa, zatrudniającego około 35 000 osób w Eindhoven (Holandia)”.
Warta Poznań – wicemistrz w drodze po tytuł
Gdyby w okresie międzywojennym toczyłaby się walka o europejskie puchary, w znanej nam dziś formule, Warta Poznań występowałaby w nich regularnie. Najlepszy klub Wielkopolski był wśród założycieli ligi piłkarskiej w Polsce w 1927 roku. W pierwszej edycji „Zieloni” skończyli rozgrywki na 3. miejscu. Rok później zostali wicemistrzem kraju. W sierpniu 1929 roku, tuż przed meczem z Philipsem rozbili 5:0 Ruch Hajduki Wielkie i po 14 kolejkach byli w tabeli tylko za Wisłą Kraków, zresztą ze stratą zaledwie punktu. Na koniec rozgrywek to jednak zespół prowadzony przez węgierskiego trenera Belę Fursta zajął pierwsze miejsce i zdobył pierwsze mistrzostwo Polski dla Warty Poznań.
Fryderyk Scherfke, Władysław Przybysz i inny były kadrowicz, obrońca Michał Flieger, nie zagrali przeciwko Holendrom. Wystąpił m.in. brat Fryderyka, Gunther Scherfke.
“Zieloni” lepsi, choć nieskuteczni
Bohaterem poznańskiej drużyny w niedzielę, 11 sierpnia 1929 roku był napastnik Edmund Rochowicz (w Warcie Poznań nie tylko grał w piłkę, ale też biegał na długich i średnich dystansach). Tamtego popołudnia trzy razy wpakował piłkę do bramki gości z Eindhoven. Czwartego trafienia, na 6:2, sędzia nie uznał z powodu spalonego.
W obecności liczniejszej niż zwykle widowni – na stadion przy ul. Rolnej przybyło, według różnych źródeł, od 4 do 6 tys. widzów – Warta Poznań wygrała zasłużenie, mimo że brakowało skuteczności. “Atak pod bramką grał zbyt nerwowo i dlatego tyle pudłował z pozycyj, które prosiły się o bramki” – czytamy w relacji.
Po wyjeździe z Poznania Philips gościł jeszcze w Krakowie (0:4 z Wisłą), Łodzi (5:1 z ŁKS) i Warszawie (1:2 z połączonymi siłami Legii i Warszawianki).
Ludomir Budziński – konstruktor, piłkarz, student
Kto wie, czy nie większą sensację niż Holendrzy przy Rolnej, wzbudził podczas tego meczu Ludomir Budziński. Siedział na drewnianym dachu krytej trybuny nieistniejącego już stadionu i bez chwili wytchnienia relacjonował wydarzenia z boiska. – Najbardziej bawiło mnie, jak koledzy gracze po każdym golu patrzyli na mnie, jak ja reaguję na bramkę – wspominał komentator.
Ale ciągnęło go do radia. Miał odpowiedni głos, posługiwał się piękną polszczyzną, opowiadał z werwą i w sposób bardzo plastyczny. Na stadionie przy ul Rolnej Ludomir Budziński znalazł się z mikrofonem nieprzypadkowo, bo sam grał w piłkę w ekipie „Zielonych”. Co prawda w jej głębokim zapleczu, w zaledwie trzeciej drużynie klubowej, ale jednak.
Dodatkowa linia telefoniczna
Decyzja o przeprowadzenia relacji z pojedynku Warty z Holendrami zapadła tydzień przed meczem. Nieco wbrew woli klubu, który obawiał się o to, że ludzie zostaną w domach, przy radioodbiornikach, a trybuny będą świeciły pustkami. Obawy się nie potwierdziły.
– Gra pan w piłkę, zna się pan na tym, to my postawimy mikrofony, a pan będzie gadał o tym, co się dzieje na boisku – powiedział szef rozgłośni do Ludomira Budzińskiego, który był idealnym kandydatem na komentatora. – To takie proste nie jest, bo to pierwsza transmisja, ale przyjmuję propozycję i bardzo się cieszę – odparł zainteresowany. Przygotowania ruszyły pełną parą.
Na stadion przy ul. Rolnej trzeba było poprowadzić dodatkową linię telefoniczną z puszki przy zakładach Cegielskiego. – Linia miała około kilometra, prowadziła przez pole między Cegielskim a boiskiem przy Rolnej. Konieczne było wkopanie słupów o dużej wysokości, żeby chłopaczki się nie bawiły – opowiadał po latach Ludomir Budziński.
Oczekiwanie jak ostatnie chwile skazańca
Oprócz mikrofonu sprawozdawcy, były jeszcze dwa – jeden skierowany w stronę boiska, a drugi w nakierowany na trybuny. Wszystko to dla lepszych efektów akustycznych. Radiowi technicy i sam Ludomir Budziński działali trochę po omacku. Relacja była pionierska, nie było za bardzo wzorów do naśladowania “Niemcy od dwóch lat nadawali coś, co było jakąś skrótową relacją sportową meczu, ale mnie to absolutnie nie zadowalało. Sądziłem, że moim zadaniem jest po prostu wierne »odmalowywanie« akustyczne i słowne wszystkiego dosłownie, co się na boisku i dookoła niego dzieje. (…) Zadanie było trudne, jak każdy początek, ale obdarzony dobrą dykcją i nośnym głosem, miałem nadzieję, że kibiców radiowych nie zawiodę” – pisał Ludomir Budziński.
Transmisja nie tylko pierwsza, ale i pierwszorzędna
Sama relacja była pierwotnie zaplanowana na godzinę, ale trwała dwie, bez pięciu minut. W przerwie Ludomir Budziński opowiadał ciekawostki na temat klubów i samych zawodników. „Gdy gra się rozpoczęła, relacjonowałem wiernie i możliwie obiektywnie wszystko, co się na boisku działo, pamiętając o przekazywaniu słuchaczom atmosfery meczu i reakcji widzów. A było o czym mówić. Przebieg meczu, do przerwy korzystny, zakończył się po ciekawej i pełnej emocji grze klęską Holendrów dzięki świetnej grze ataku »warciarzy«. Mistrz Holandii przegrał zasłużenie” – pisał autor relacji.
Za relację z meczu Warty Poznań z Philipsem Eindhoven Ludomir Budziński otrzymał honorarium w wysokości 80 zł. „Dla studenta była to ogromna suma. Za 1/4 tej sumy zafundowałem sobie lakierki na najbliższy bal medyków”.
11 sierpnia 1929 roku, stadion przy ul. Rolnej w Poznaniu
WARTA POZNAŃ – PHILIPS EINDHOVEN 5:2
Bramki: 0:1 van den Broek (13. minuta), 1:1 Rochowicz (21.), 2:1 Rochowicz (30.), 2:2 de Visser (34.), 3:2 Knioła (52.), 4:2 Rochowicz (68.), 5:2 Staliński (71.)
Warta: Marian Fontowicz – Marian Śmiglak, Nowicki – Zbigniew Niziński, Jan Wojciechowski, Witold Przykucki – Leon Radojewski, Gunter Scherfke, Wawrzyniec Staliński, Adam Knioła, Edmund Rochowicz.
Philips: Leo Boumans – Sjef van Run, Kees Leenhouwers – Ad van Eerd, Theo Hermens, Frits van Zeijl – Utje Lommen, Gerrit Hermans, Jan van den Broek, Kees Paulisen, Kees de Visser.
Sędziował p. Adamski
Widzów ok. 5 tysięcy