Bartosz Kieliba i jego gol z niezwykłą dedykacją
– Mecz był ciężki, nawet bardzo ciężki, fizyczny. Ale przeciwstawiliśmy się, nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na jego grę i zasłużenie wygraliśmy...
– Mecz był ciężki, nawet bardzo ciężki, fizyczny. Ale przeciwstawiliśmy się, nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na jego grę i zasłużenie wygraliśmy – mówi kapitan Warty Poznań Bartosz Kieliba, który zdobył bramkę w zwycięskim meczu wyjazdowym z Puszczą Niepołomice (2:0).
W nietypowym terminie, bo we wtorkowy wieczór, oba zespoły odrabiały zaległości z 13. kolejki Fortuna 1 Ligi. Po wygranej w Małopolsce „Zieloni” znów są na pierwszej pozycji w tabeli i mają najlepszy dorobek wyjazdowy spośród wszystkich drużyn w lidze. – Dziś zacieramy to, co było w sobotę [porażka z Zagłębiem Sosnowiec], wygrywamy, wracamy na fotel lidera i chcę to podkreślić, że wygrywamy z trudnym rywalem. Czasu na regenerację nie było za wiele, wyjazd daleki, cały dzień spędzony w autobusie. Tym bardziej szacunek dla sztabu, dla nas, że doszliśmy do pełnej dyspozycji i wygraliśmy – mówi Bartosz Kieliba.
Wynik wskazuje na spokojne zwycięstwo drużyny trenera Piotra Tworka, ale wcale tak nie było. – Mecz był jednak ciężki, nawet bardzo ciężki, fizyczny. Ale przeciwstawiliśmy się, nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na jego grę i zasłużenie wygraliśmy – uważa obrońca „Zielonych”. – Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będą problemy. Gospodarze są nastawieni na prostą, fizyczną grę, więc wiedzieliśmy, że piłki będą lądowały w naszym polu karnym, ale momentami szczęście było z nami. Nie możemy też ujmować sobie, bo zagraliśmy bardzo dobrze w obronie i nie straciliśmy gola.
Oba gole dla poznaniaków padły po stałych fragmentach gry. W pierwszej połowie Jakub Kiełb kapitalnie przymierzył w samo „okienko” bramki Puszczy. W końcówce spotkania natomiast Bartosz Kieliba w idealnym momencie wyskoczył do piłki zagranej przez Serhija Napołowa z rzutu wolnego i głową wpakował piłkę do bramki. – Pierwszy gol to jeden z piękniejszych, o ile nie najpiękniejszy, jakie strzelił Kuba Kiełb. Lepiej się już nie da uderzyć – uważa Bartosz Kieliba. – A Serhij znów pokazał, że ma dobrze ułożona stopę przy stałych fragmentach gry. Mogę mu podziękować za dośrodkowanie, które zamieniłem na gola. Byłem mocno zdeterminowany, żeby zdobyć bramkę, bo w tym sezonie jeszcze mi się to nie udało, mimo że miałem parę okazji. Zawsze czegoś brakowało, a to lepszego złożenia się, a czasem po prostu szczęścia. Dzisiaj wszystko zagrało, no i można powiedzieć, że przypieczętowałem zwycięstwo, które nam się należało.
Gdy kapitan Warty Poznań nacieszył się już z kolegami z drugiego gola, symbolicznie zadedykował to trafienie swoim najbliższym. Córka Bartosza Kieliby choruje na rdzeniowy zanik mięśni i od dłuższego czasu jest na badaniach klinicznych w Mediolanie. – Gol jest oczywiście dla mojej córki i dla żony. Należy im się to, bo dają mi siłę, żeby sobie z tym wszystkim radzić. Szczególnie dla żony, bo jest dla mnie wielką bohaterką – podkreśla piłkarz Warty Poznań.