Lech Poznań był skuteczniejszy i wygrał derby z Wartą Poznań
Warta Poznań oddała więcej strzałów, miała też więcej celnych uderzeń, ale to Lech Poznań wygrał 2:0 po golach strzelonych w...
Warta Poznań oddała więcej strzałów, miała też więcej celnych uderzeń, ale to Lech Poznań wygrał 2:0 po golach strzelonych w drugiej połowie przez Kristoffera Velde. „Zieloni” na pewno nie muszą się wstydzić występu przy Bułgarskiej, ale Derby miasta w 25. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy znów zakończyły się pomyślnie dla Lecha.
Przed pierwszym gwizdkiem nastroje w obu ekipach były dość przeciętne. Warta zaledwie cztery dni przed derbami przegrała z ostatnim zespołem w tabeli, ŁKS Łódź i straciła miano jedynej niepokonanej w tym roku drużyny w Ekstraklasie. Natomiast Lech w ostatnich tygodniach miał problemy ze zdobyciem bramki, a po drodze poniósł porażkę z Pogonią Szczecin, przez co odpadł z Fortuna Pucharu Polski, a także poległ w starciu z Rakowem Częstochowa. Na dokładkę, obaj derbowi rywale musieli sobie radzić w piątek bez kilku ważnych piłkarzy.
Wprawdzie jako pierwszy strzał na bramkę oddał zawodnik „Zielonych”, Maciej Żurawski (trafił w rywala przy próbie z dystansu), ale potem kilka razy groźnie zrobiło się w polu karnym Jędrzeja Grobelnego. W 13. minucie Kristoffer Velde miał niezłą pozycję do oddania strzału, ale kopnął na wiwat. Potem Norweg miał dwie świetne szanse. W 16. minucie biegł sam na sam z bramkarzem Warty, ale zbyt mocno wypuścił sobie piłkę, a Jędrzej Grobelny tylko na to czekał – rzucił się pod nogi skrzydłowego Lecha i przerwał atak. Dwie minuty później Kristoffer Velde znów znalazł się oko w oko z golkiperem Warty, ale tym razem odgrywał do lepiej ustawionego Filipa Szymczaka, który został zablokowany przez „Warciarzy”.
Symbolicznym zakończeniem tego naporu Lecha była akcja zakończona uderzeniem Kajetana Szmyta z dość znacznej odległości. Piłka odbiła się jednak kozłem i sprawiła trochę kłopotów Bartoszowi Mrozkowi. Warta odzyskała pewność siebie i dobrze grała już do końca pierwszej połowy. W 26. minucie rozegrała ładną akcję, a jej finałem było niecelne uderzenie głową Martona Eppela. Szkoda, bo do piłki dośrodkowanej przez Mohameda Mezghraniego pędził Maciej Żurawski i byłby na pewno w lepszej sytuacji strzeleckiej od Węgra, który zdjął mu piłkę z głowy.
Dwie szanse „Zieloni” stworzyli sobie po rzutach rożnych. W 33. minucie Marton Eppel strzelał z bliska, ale też z dość ostrego kąta i trafił w Bartosza Mrozka. Natomiast w 43. minucie Bogdan Tiru (skończył w piątek 30 lat) wygrał pojedynek w powietrzu, ale nie skierował piłki głową w stronę bramki.
Aktywny na prawej stronie boiska był Mohamed Mezghrani. Pokusił się nawet o dwa strzały. W 36. minucie trafił w Eliasa Andressona, ale cztery minuty później kopnął celnie z ok. 30 metrów i bramkarz Lecha znów musiał odbić piłkę, która skozłowała mu przed nosem. W ostatniej minucie tej części gry Miguel Luis świetnie dośrodkował przed bramkę, gdzie Martonowi Eppelowi wystarczyło tylko dołożyć nogę, by z kilku metrów trafić do siatki. Niestety, napastnik “Zielonych” skiksował…
Lech miał w tym czasie tylko dwie okazje do zdobycia bramki. W obu akcjach kończącym był Filip Marchwiński. W 31. minucie uderzył w niesygnalizowany sposób i piłka leciała w górny róg bramki. Jędrzej Grobelny obronił na raty – najpierw odbił futbolówkę, a po chwili miał ją już w swoich rękawicach. Natomiast w 44. minucie bramkarz Warty nie musiał interweniować, gdyż Filip Marchwiński w niezłej sytuacji źle trafił w piłkę, mimo że był tylko ok. 12 metrów od bramki.
Początek drugiej części nie wskazywał na to, że derby skończą się takim wynikiem, jak jesienią. Znów Warta zaatakowała jako pierwsza (strzał z dystansu Macieja Żurawskiego – celny, ale za lekki). W odpowiedzi Lech przeprowadził szybki atak, po którym Kristoffer Velde znalazł się w sytuacji sam na sam i kopnął po ziemi do siatki, obok Jędrzeja Grobelnego.
Strata bramki nie załamała „Zielonych”, którzy nadal grali odważnie i stwarzali sobie okazje do zmiany wyniku. Mohamed Mezghrani oddał celny strzał w 55. minucie, a zaledwie dwie minuty później świetnie dośrodkował na głowę Macieja Żurawskiego, który dobrze wyskoczył do piłki, ale z kilku metrów posłał ją nad poprzeczką.
Gospodarze grali z kontry. Po jednej z nich groźnie w tzw. krótki róg strzelał Adriel Ba Loua, ale Jędrzej Grobelny był tam, gdzie trzeba i odbił piłkę!
Trwała wymiana ciosów. Warta atakowała, była aktywniejszą stroną, ale w polu karnym brakowało jej precyzji. I szczęścia. Jak choćby w 65. minucie, gdy po akcji Macieja Żurawskiego Bartosz Salamon omal nie strzelił samobójczego gola – zapobiegł temu Bartosz Mrozek.
Skuteczniejsze od ataków Warty okazały się jednak kontrataki Lecha. W 75. minucie Jędrzej Grobelny obronił strzał Alana Czerwińskiego, ale pięć minut później Kristoffer Velde pokonał bramkarza „Zielonych” po raz drugi. Tym razem norweski skrzydłowy zwiódł w polu karnym Dimitrisa Stavropoulosa i technicznym strzałem posłał piłkę do siatki.
W końcówce „Warciarze” szukali choćby honorowego trafienia. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Mateusz Kupczak kopnął bardzo mocno po ziemi, ale Bartosz Mrozek znów nie dał się pokonać, odbijając piłkę nogą.
Derby z Lechem na zawsze zapamięta na pewno Filip Tonder. Młody napastnik Akademii Warty Poznań zadebiutował w piątek w pierwszym zespole „Zielonych”.
LECH POZNAŃ – WARTA POZNAŃ 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 i 2:0 Kristoffer Velde (52. minuta i 80.)
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny – Dimitris Stavropoulos, Dawid Szymonowicz, Bogdan Tiru (82. Stefan Savić) – Mohamed Mezghrani, Miguel Luis (82. Mateusz Kupczak), Maciej Żurawski (82. Dario Vizinger), Konrad Matuszewski – Kajetan Szmyt (90. Filip Tonder), Tomas Prikryl (82. Jakub Kiełb) – Marton Eppel.
Sędziował Krzysztof Jakubik z Siedlec
Widzów: 23 361.