
Słaby mecz i zaledwie remis w Stalowej Woli.
“To dla nas bardzo ważny mecz, który może mieć wielkie znaczenie w walce o utrzymanie. Chcemy zmyć blamaż z zeszłego...
“To dla nas bardzo ważny mecz, który może mieć wielkie znaczenie w walce o utrzymanie. Chcemy zmyć blamaż z zeszłego tygodnia. Mamy nadzieję, że szczególnie nasi nowi piłkarze, pozyskani zimą, a zwłaszcza napastnik sprowadzony w ostatnim czasie, pomogą nam tego dokonać”. Takie słowa przed meczem można by włożyć zarówno w usta trenera Klepczarka, jak i trenera Pietrzykowskiego. Obydwie drużyny przystąpiły do tego meczu z wielkimi nadziejami, ale też z przysłowiowym nożem na gardle. Na boisku oglądaliśmy niezbyt ładny mecz, w którym ponownie zagrały dwie Warty – tym razem to jednak ta z pierwszej połowy mogą się bardziej podobać. Niestety Zieloni nie wykorzystali swojej szansy. Mimo, że przez większość spotkania grali z przewagą jednego zawodnika, mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Warta starała się mocno wejść w mecz, stawiając na ostry pressing. To dało efekt już w 3. minucie, gdy zagotowało się pod bramką Stali. Zieloni próbowali uderzać, ale strzał Wojcinowicza zablokowali obrońcy. Pierwszy kwadrans to zdecydowana przewaga Warty w posiadaniu piłki oraz znacznie bardziej agresywna gra pressingiem od gospodarzy. Szczególnie mocno wyróżniali się w tym czasie Firlej, Michalski i Markov, którzy często odbierali piłkę przeciwnikom i napędzali ataki Warty. Gorąco pod bramką Zielonych zrobiło się dopiero w 16. minucie, gdy w zamieszaniu podbramkowym strzał Damiana Oko i piłka minęły centymetry od słupka bramki Leo Przybylaka. Piłkarze Piotra Klepczarka starali się na zmianę forsować obronę Stali prostopadłymi podaniami do Firleja oraz dośrodkowaniami w pole karne, szukając wysokich obrońców, którzy często zapuszczali się w pole karne rywali. W tych działaniach brakowało jednak precyzji.
W 30. minucie szarżującego Michalskiego tuż przed polem karnym nieprzepisowo zatrzymał Patryk Zaucha, który na koncie miał już jedną żółtą kartkę. Sędzia Małyszek nie miał wątpliwości. Piłkarz zobaczył drugi żółty kartonik i od tej pory Stalówka musiała radzić sobie w dziesięciu. Po tej sytuacji, centymetry zabrakły, żeby na bramkę ten rzut wolny zamienił Krzysztof Drzazga. Pięknie uderzył zza pola karnego, ale trafił w poprzeczkę bramki Stalowej Woli.
Chwilę później samodzielnym rajdem popisał się Żurawski, jednak jego strzał zablokowała obrona. Końcówka pierwszej połowy to niezbyt ładna gra zarówno Zielonych, jak i Stali. Warta prowadziła grę, jednak raziła niecelnymi wrzutkami i brakiem zdecydowania w prostopadłych podaniach w pole karne. W atakach Warty wyróżniali się Drzazga i Michalski, który często próbował dośrodkowań z prawego skrzydła. To właśnie po jednym z takich dośrodkowań, w ostatniej minucie pierwszej połowy Drzazga groźnie główkował, niestety obok słupka bramki Piekutowskiego. Mimo to po pierwszych 45 minutach kibice Warty mogli mieć dużo nadziei na pozytywne zakończenie tego spotkania.
Po przerwie nastąpiły dwie zmiany po stronie Warty. Z placu gry zeszli Kuba Kiełb i Maciej Firlej, a zastąpili ich Nicolas Rajsel oraz nowy napastnik Zielonych, Michał Feliks. W drugiej połowie, mimo że Stalówka grała w dziesiątkę, mecz się wyrównał. Warta nie dominowała już tak, jak w pierwszej połowie, za to większą chęć do gry przejawiali gospodarze. Wyraźnie zaskoczyli piłkarzy Warty, którzy w pierwszych minutach grali, jakby to oni byli w osłabieniu.
Już niespełna minutę po rozpoczęciu drugiej odsłony bardzo bliska zdobycia bramki była Stal. Kolejną świetną okazję mieli w 52. minucie – wrzucona z rzutu wolnego w pole karne gości piłka i uderzenie Damiana Oko, które minimalnie minęło słupek bramki Leo Przybylaka. 56 minuta to z kolei najlepsza w tej połowie sytuacja Warty – w środku pola piłkę odzyskał Żurawski i precyzyjnym podaniem obsłużył wbiegającego między dwóch obrońców Michała Feliksa. Ten chciał ominąć wychodzącego Piekutowskiego, ale uderzył trochę za wcześnie i bramkarz gospodarzy zablokował jego strzał. Kilka minut później Feliks próbował efektywnego strzału nożycami ale ta próba daleka była od ideału. W 67. minucie nowy piłkarz Warty ponownie dostał od Żurawskiego dobre podanie na trzeci metr, ale Łukasz Furtak wygrał z nim walkę o pozycję. W 72. minucie Walus zmienił Markova, a za Bartkowskiego pojawił się Kacper Przybyłko. Kolejne minuty mijały, a Warta nadal mimo starań nie była w stanie zaprezentować takiej inicjatywy i przewagi jak w pierwszej połowie. W grze Zielonych sporo było niedokładności a mało agresji i zdecydowania . Wejście na boisko na 2 minuty przed końcem Damian Gąski także nie zmieniło znacząco obrazu gry.
Mecz zakończył się rezultatem 0:0. Warta nie była w stanie skorzystać z przewagi jednego zawodnika więcej, a w drugiej połowie była wręcz drużyną słabszą. Mecz nie był wielkim widowiskiem. Za tydzień spotkanie z inną Stalą- tym razem Rzeszów i przed drużyną Piotra Klepczarka tydzień bardzo ciężkich przygotowań.